1/90

O pochodzeniu świąt “Bożego Narodzenia”

W niektórych kręgach sugeruje się czasami, że “Boże Narodzenie” (Używamy zwyczajowej nazwy “Boże Narodzenie” mając świadomość błędu, jaki w niej tkwi. Jednak nie istnieje w języku polskim stosowniejsza nazwa dla przetłumaczenia angielskiego “Christmas” – przyp.tłum.) jest świętem pogańskim i nie powinno być obchodzone ani uwieczniane przez chrześcijan. Mogłoby się wydawać, iż pewność tego, że Jezus nie narodził się 25 grudnia, usprawiedliwia takie stanowisko – aczkolwiek nie ma wielkiej nadziei na przesunięcie zwykłych uroczystości i obchodów kościelnych na inną datę. Być może zbadanie tradycji święta w minionych wiekach ułatwi jaśniejsze spojrzenie na ten przedmiot.

Doroczne uroczystości związane obecnie z wiarą chrześcijańską, a dawniej z pogańskim kultem – zwykle było to narodzenie boga w czasie zimowego przesilenia dnia z nocą, gdy kończący się rok ustępował miejsca nowemu wraz z obietnicą nadejścia wiosny na północnej półkuli – obserwować można w przeszłości, od Europy począwszy, w czasach rzymskich, w Grecji, Egipcie, Syrii, Persji, nawet w starożytnym Babilonie – a i na tym jeszcze nie koniec. Temat jest zawsze taki sam: narodzenie boga, który ma dać nowe życie umierającemu światu. Nic dziwnego, że pierwotni chrześcijanie przyjęli liczącą sobie tysiąclecia tradycję i zaadoptowali ją dla swojego wyznania. Dziewiętnastowieczni moderniści przyglądając się jej uznali, że nie ma w niej nic więcej ponad solarny mit zaznaczający koniec umierającego roku i narodziny nowego – byli jednak nieświadomi starożytnego pochodzenia tego zwyczaju i jego prawdziwej genezy ginącej w mglistej przeszłości.

Przez wieki w różnych formach tradycji tego święta pojawiały się podobne elementy. Występowało ceremonialne spalenie dojrzałego drzewa – “bożonarodzeniowe polano” (ang. “Yule-log” – polano spalane w kominku w wigilię “Bożego Narodzenia” – przyp.tłum.) w dniu 24 grudnia, poprzedzającym przesilenie – ilustrujące śmierć sił witalnych świata, następnie w dniu 25 grudnia zasadzano młode drzewko – tradycyjną “choinkę”, która wyobrażała nowe życie dla zbawienia świata. W najstarszych formach tego rytuału wspomnianą ceremonię przesuwano na wiosnę, kiedy to następuje pełna manifestacja nowego życia, co znowu wiąże się z chrześcijańską Wielkanocą.

Obchodzenie tego święta w początkowych wiekach naszej ery wiąże się z religią znaną obecnie jako mitraizm, który był szeroko rozpowszechniony w Cesarstwie Rzymskim. Mitra był perskim bóstwem światła, mądrości i moralnej czystości. Jego kult występuje już wiele stuleci przed Chrystusem. Początkowo był on jednym z trzech głównych bóstw perskich, potem jednak jego przymioty zostały wchłonięte przez nadrzędne bóstwo Ahura-Mazda. Utrzymywano, że jego narodzenie miało miejsce w dniu zimowego przesilenia – 25 grudnia, kiedy to jego przyjście zwiastowało światłość dla świata, a w pewnym stopniu niejasna, złożona z samego siebie ofiara zastępcza, zapewniała zbawienie ludzkości. Stąd religia ta była atrakcyjna dla rozwijającego się później systemu chrześcijańskiego, który zaadoptował datę 25 grudnia jako datę narodzin Jezusa.

Rzym zapoznał się z mitraizmem w czasach Pompei, trzydzieści lat przed narodzeniem Chrystusa. Religia rozwijała się począwszy od końca pierwszego aż do końca czwartego wieku, później zaś została stłumiona przez rosnące w siłę kapłaństwo chrześcijańskie. We wcześniejszych latach dwie rzymskie ceremonie miały związek ze świętami mitraizmu. Były to: Brumalia, na cześć zimowego przesilenia i Saturnalia, czas przyjemności i rozpasanej rozwiązłości, kiedy to niewolnicy mogli otrzymać od swoich panów wolność, a wszelkiego rodzaju wybryki były tolerowane dla uczczenia rzymskiego boga Saturna. Pomiędzy rokiem 130 a 160 po Chrystusie cnotliwy cesarz Antoniusz Pius uczynił pierwszy krok dla zasymilowania chrześcijan. Zarządził on, aby Boża służba była odprawiana w noc przed Narodzeniem, w wigilię Bożego Narodzenia, co zdaje się wskazywać, że już przed tą wczesną datą dzień 25 grudnia wiązano z narodzeniem Chrystusa. Późniejsi cesarze: Luciusz Komodus ok.180 r., Aurelian w 270 r. oraz Dioklecjan w 290 roku unieważnili to, a ostatni ze wspomianych cesarzy posunął się jeszcze dalej wydając zarządzenie, aby kościoły obchodzące Boże Narodzenie były spalone wraz ze znajdującymi się w nich wiernymi. Aurelian usiłował ożywić chylące się ku upadkowi święto mitraistyczne przez identyfikowanie Mitry z bogiem Słońca, łącząc w ten sposób religię z oczekiwaniem nadejścia wiosny. Jednakże wraz ze wstąpieniem na tron Konstantyna Wielkiego w czwartym wieku oraz ustanowieniem przez niego chrześcijaństwa oficjalną religią Rzymskiego Imperium, stare pogańskie podłoże Bożego Narodzenia zostało zapomniane. Stało się ono od tej chwili świętem czysto chrześcijańskim. Rzymskie pogaństwo już nie istniało.

Z biegiem lat do tej tradycji dodawano kolejne zwyczaje. Niektóre z nich miały pochodzenie pogańskie, inne zaś nie. “Choinka” została wprowadzona w Europie w XVII wieku, a jeszcze później w Anglii – w 1840. Była to zawsze jodła, gdyż jest wiecznie zielona i symbolizowała narodzenie nowego życia. Podarunki obrazują “dary dla człowieka” wynikające z pojawienia się nowego życia. “Bożonarodzeniowe polano” i jego ceremonialne spalanie pochodzi ze średniowiecznej Rosji. W Szkocji był to punkt kulminacyjny świąt “Yule” (ang. “Yule” oznacza “polano” – przyp.tłum.), które trwały od 18 grudnia do 7 stycznia. Ostatni dzień zwany był “Uphalle day” zaznaczając koniec tych świąt. Wszystko to ma źródła daleko starsze niż Rzym. Dekoracje z roślin wiecznie zielonych – przeważnie z bluszczu – są pozostałością zwyczajów związanych z greckim bogiem wina i biesiad – Bakchusem. Pierwotnie jednak była to manifestacja boga Słońca i symbol życiodajnej siły. Ten zwyczaj przywędrował do Wielkiej Brytanii z Niemiec w XVIII wieku. Jemioła pojawiła się w wielu krajach w minionych wiekach jako symbol nowego życia powstającego z martwych. Jemioła rozwija się i kwitnie na starych gnijących drzewach (w Anglii na dębach i jabłoniach) sugerując taką właśnie symbolikę. W Brytanii, jeszcze przed wkroczeniem Rzymian, była ona stosowana przez Druidów w rytuałach o podobnym znaczeniu wraz z innymi zwyczajami, które w Średniowieczu nie miały tak niewinnego charakteru jak obecnie. Bożonarodzeniowe zabawy i biesiady wywodzą się od rzymskich uczt saturnaliowych z pierwszego wieku naszej ery. Nie miało to miejsca w starszych, czysto religijnych uroczystościach. Najbardziej malowniczy obecnie zwyczaj “świętego Mikołaja” wiąże się z postacią św. Mikołaja (336 rok po Chr.), biskupa Myrny w Licji (Rzymska prowincja Azji), który w Średniowieczu został patronem Rusi, a później inne kraje uznały go za patrona dzieci.

Przed rzymską i grecką mitologią istniały już takie opowiadania w Egipcie, Syrii czy wreszcie Babilonii. We wszystkich pojawia się podobny temat: narodzenie się Zbawiciela świata. Opowieść ta powstać musiała w czasach babilońskich, a nawet jeszcze wcześniej. W Egipcie bóg-zbawiciel Horus został narodzony przez boginię Izydę, zabity przez wrogiego Seta, a potem zmartwychwstał. Podobnie w Grecji, Bakchus został zabity i powstał z martwych. W Syrii dotyczy to Adonisa – w tym wypadku w połowie lipca. Historia ta jednak miała najpełniejszy kształt w Babilonii, skąd wywodzi się przecież bałwochwalstwo i pogaństwo. Rozkwit imperium Babilonii miał miejsce w czasach Jakuba, w XVIII wieku przed Chrystusem, a jego egzystencja zakończyła się w V wieku w czasach Daniela. W ciągu całego tego okresu wywyższano tam Marduka do pozycji naczelnego boga i zbawiciela świata. Marduk przywłaszczył sobie wszelkie przywileje i tytuły starszych bóstw: Enki, pana ziemi i An, Boga Najwyższego. Utrzymywano, że Marduk jest wcieleniem Boskiego Słowa i Mądrości, manifestacją Boga dla człowieka. Jako taki był on “twórczym Słowem, Boską Mądrością, która rządzi światem”, “przywódcą bogów”, “panem Boskiego Planu”. Narodził się, aby zbawić ludzkość i dla tego samego celu zmarwychwstał. W ten to sposób począł być znany jako Marduk Odkupiciel. Skomplikowany rytuał rozpoczynający się przy końcu grudnia i kończący w pierwszej połowie kwietnia obrazuje cały ten proces. Pierwszą ceremonią było ścięcie i spalenie palmy daktylowej, co symbolizowało śmierć przychodzącą na świat. Potem zasadzano młode drzewko daktylowe, wyobrażające Marduka – dziecko narodzone ku odkupieniu – syna Enki, boga ziemi i jego małżonki Ninmah, bogini ziemi. Był on ochrzczony przez swą matkę i wychowany aż do wieku męskiego, lecz Najwyższy utracił kontrolę nad światem i świat począł lękać się smoka-chaosu. Marduk w mężnej swej sile walczył i zabił smoka, lecz potem sam umarł, a świat żałował swego orędownika. Najwyższy zainterweniował przeto i Marduk został zmartwychwskrzeszony i podniesiony do najwyższej pozycji między bogami, po czym udzielał on błogosławieństwa całemu światu. Uroczystości kończyły się w kwietniu, kiedy to obraz boga wyprowadzany był ze świątyni w Babilonie i obnoszony po mieście. W czasie obchodu recytowano ludowi epos opisujący całą historię boga Marduka.

Ale nawet to nie był jeszcze początek. Na długo przed tym, zanim Marduk stał się wyniosłym bogiem Babilonu, na długo przed pojawieniem się pogaństwa i bałwochwalstwa, rytuał bożonarodzeniowy był znany i praktykowany. W czasach, kiedy w wyobraźni ludzkiej nie zrodził się jeszcze kult dla fałszywych bogów, a wszyscy ludzie czcili i służyli temu Jedynemu, którego znali pod nazwą “Najwyższego Boga”, Boga Adama, Enocha, Noego i jego synów, istniała już uroczystość palenia palmy daktylowej i zasadzania nowego drzewka daktylowego przy końcu każdego roku. Starożytny epos, fragmentarycznie i ciągle jeszcze nie do końca zrozumiały, opowiada o jednym z pierwszych miast, sumeryjskim mieście Eridu, założonym tuż przed śmiercią Sema, i mówi o żyznej krainie Eridu, gdzie Bóg zasadził palmę daktylową, która urosła i rozkwitła nadzwyczajnie, tak że dawała cień i schronienie “wielkiej matce ziemi”. Niestety uschła ona i obumarła, lecz na jej miejscu wyrosło młode drzewko daktylowe, które stało się człowiekiem i bogiem Dumuzi (słowo to oznacza “Boże nasienie”). Drzewko wyrosło w czasie, gdy “słońce poczyna przemierzać nieboskłon”, to znaczy na początku roku. W tym miejscu epos staje się niezrozumiały, lecz inne dobrze znane i znacznie późniejsze legendy epickie, zwane mitami Inanny i Dumuzi, opowiadają o bogu Dumuzi, który został zabity przez swych wrogów i zstąpił do Arallu, krainy podziemnej, grobu. Wraz z jego śmiercią ciemność ogarnęła świat, bydło i rośliny obumarły i nastał ogólnoświatowy lament. Potem zaręczona z nim oblubienica Inanna, córka Boga Najwyższego, błagała swego ojca, aby Dumuzi został uwolniony z grobu i powrócił do świata żywych. W odpowiedzi jednak dowiedziała się, że musi najpierw sama zstąpić do Arallu, aby następnie móc powrócić wraz z nim. Tak więc Inanna podjęła daleką podróż do Arallu, krainy umarłych, lecz gdy tam przybyła strażnik Arallu odmówił wypuszczenia jej z powrotem. Przeto An, Najwyższy Bóg nakazał bogu świata podziemnego uwolnić ich oboje, a tak powrócili razem do świata żywych. Słońce wzeszło, pola znów stały się zielone i nastała wielka radość.

Nie sposób nie zauważyć podobieństwa, jakie występuje między tym starożytnym, liczącym blisko 5 tysięcy lat, obrzędem a Boskim planem zbawienia. Czyż nie mogło tak być, że mamy tu do czynienia z historią, która będąc przekazywana z pokolenia na pokolenie, ulegała zniekształceniu w stosunku do pierwszego Boskiego objawienia dla matki Ewy, że jej nasienie pewnego dnia naprawi istniejące zło? Istnieją gliniane tabliczki ukazujące młodą palmę daktylową, stojącą pomiędzy pniami ściętych drzew, wokół których wije się wąż. Czyż nie mogłoby tak być, że ta stara legenda przechowuje jak relikwię historię Edenu: Adama – drzewo w całej swojej doskonałości i okazałości, Ewę – matkę ziemię pod jego ochroną, drzewo schnące i obumierające na skutek porywu grzechu, wyjście nasienia Bożego, które później miało błogosławić wszystkie rodzaje ziemi; to “nasienie” miało być starte na śmierć i nie widziane na świecie, dokąd oblubienica nie podąży za nim aż na śmierć, aby potem przez możną siłę Najwyższego mogli razem pojawić się, aby błogosławić światu?

Czyż nie mogło być tak, że Pan powiedział Ewie coś więcej niż zostało zapisane w 1 Moj 3:15, że pierwsi ludzie znali pewien zarys Boskiego planu odkupienia, którego punktem centralnym był Chrystus i Jego Kościół, a także że było to obchodzone jako obrazowe coroczne święto i to zawsze w najwłaściwszym czasie – przy końcu starego roku, z jego niedomogami i na początku nowego, wraz z jego obietnicami, tak jak corocznie obchodzona jest pamiątka śmierci naszego Pana?

W takim wypadku obchodzenie świąt Bożego Narodzenia nie wywodziłoby się z pogańskich praktyk, lecz z Boskiego objawienia, które miało miejsce na długo przed tym, zanim pojawili się poganie. (...)

BIBLE STUDY MONTHLY, 4/88